Zapomniane magiczne zabawy

Nie tak dawno temu, w czasach kiedy nie było smarthonów czy komputerów z szybkim Internetem, żyły pozornie zwykłe dzieci. Pozornie zwyczajne bo swoje dziecięce czasy przeżyły w sposób magiczny. Dziś często o tym już nie pamiętają, my młodzież o tym nie wiemy. Opowiem Wam o tym. Dorośli sobie przypomną, a dzieci przeczytają po raz pierwszy.

To były piękne dni. Znam je z opowieści mojej mamy. Jej letni dzień zaczynał się tak.
– Wiktoria wyjdź na pole!! – usłyszałam z mojego podwórka krzyk który mnie obudził, wyjrzałam przez okno i ujrzałam moją przyjaciółkę Justynę.
– Zaraz będę! – odkrzyknęłam, po czym szybko się ubrałam, zbiegłam na dół założyłam buty, wzięłam torbę. Jak codziennie powiedziałam mamie, że wychodzę.
– Cześć Wika – to było pierwsze co usłyszałam zaraz u progu po czym zostałam złapana za ramię.
– Pójdziemy jeszcze po Karolinę i pójdziemy na beton – oznajmiła Justi (Justyna) i ciągła mnie przez 5 ulic aż doszłyśmy do okazałego domu.
– Karolina wyjdź na pole!! – krzyknęłam.
Gdzieś minutę później zobaczyłyśmy naszą serdeczną koleżankę w oknie.
– Zaraz zejdę! – odkrzyknęła
Nie minęło dużo czasu a już biegłyśmy na nasze ulubione miejsce w Dynowie – betonowy plac za starymi blokami.
– To co: klasy czy guma – zaczęła Kara (tak nazywałyśmy Karolinę)
– Klasy – zgodnie odrzekłyśmy.

– Rysuję, a wy poszukajcie kamyczków – powiedziałam szybko i sięgnęłam do torby po kredę.
Spokojnie rysowałam prawie idealne kwadraty na betonie, na końcu pół okrąg. Wszędzie wpisałam cyferki.
-Ja pierwsza, ja pierwsza – wołała Justi biegnąc w moją stronę
Gra w klasy i skakanie przez gumę były popularne wśród nastolatek trzydzieści – dwadzieścia pięć lat temu. Pierwsza polegała na narysowaniu na ziemi, najlepiej na betonie, asfalcie specjalnej figury składającej się z kilku pól. Na każdej narysowana była liczba. Dziewczynki, bo to głównie dziewczynki grały w klasy, rzucały kamyczkiem. Trzeba było skakać (raz na jednej nodze, raz na dwóch) po polach od najmniejszej liczby do największej, Potem zawrócić i sprawnie podnieść kamyczek. by się nie wywrócić . Jeśli ktoś się wywrócił, odpadał z gry. Najfajniejsze było skakanie. Dziewczynki bawiły się tak godzinami.

By skakać przez gumę trzeba było kupić przynajmniej 4 m gumy do majtek. Do zabawy potrzebne były trzy kumpele, w ostateczności dwa krzesła o bawić się można było samemu.

Dwie osoby stawały naprzeciwko siebie w pewnej odległości, rozciągały związaną gumę między sobą, tak, że powstała przestrzeń do skakania. Trzecia osoba skakała specjalne kroki między gumami, tak by o nie nie zahaczyć. Z każdą turą rósł poziom trudności skakania, bo gumę podnoszono. Najpierw była na wysokości kostek, potem kolan, na końcu bioder.

Gdy skacząca zahaczyła o gumę, kończyła grę i stawała do trzymania. Wygrywała ta dziewczynka, która najdłużej skakała.

Były też gry dla chłopców i dziewcząt. Na przykład wyścigi kapsli. Na bruku rysowało się tor z dużą liczbą zakrętów. W środku kapsli przyklejało się plastelinę i przyczepiało się flagi różnych państw. Każdy uczestnik po kolei „pstrykał” swój kapsel, tak by nie opuścił tory. Jeśli z niego wypadł, musiał zacząć jeszcze raz. Wygrywała ta osoba, której kapsel najszybciej dotarł do mety.

Gdy mama opowiadała mi tę historię obie się dobrze bawiłyśmy. Mama z rozmarzeniem wspominała zabawy (do dziś przyjaźni się z tymi dziewczynami), a ja słuchałam z zaciekawianiem.  Pomyślałam: – Chyba namówię moje kumpele do takich zabaw.

Katarzyna Kucabińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>